Sikorski zapytany o to, kiedy nadejdzie wojna z Rosją stwierdził, że to wie tylko jeden człowiek - Władimir Putin.
Ale mam nadzieję, że aż tak szalony nie będzie, żeby atakować Sojusz Północnoatlantycki - zastrzegł. - Nie będę tutaj epatować niebezpieczeństwem, ale rzeczywiście i w Niemczech, i w Szwecji, i w paru innych krajach zmienił się język. Mówi się o gotowości do wojny, co przez ostatnie kilkadziesiąt lat skończyłoby karierę polityka, który by coś takiego powiedział - przyznał.
Zdaniem ministra, Putin jest z nami na wojnie już od ok. 15 lat, ale Zachód nie przyjmował tego do wiadomości.
Sądził, że to nie może być na poważnie, że to tylko gra na elektorat, bo przecież Putin nie może być tak szalony, żeby naprawdę strzelać. Niestety, było na poważnie. Dzisiaj już wiemy, że Putin bardzo systematycznie się do tego przygotowywał, budując Nord Stream, gromadząc zapasy złota, przesuwając aktywa banku centralnego ze Stanów Zjednoczonych do Europy i na wiele różnych innych sposobów - wyjaśnił.
W kwestii wybuchu ewentualnego konfliktu z Rosją wypowiedział się także szef MON.
Zakładam każdy scenariusz, a najbardziej poważnie traktuję te najgorsze. To nie są słowa rzucane na wiatr. Staram się je bardzo ważyć, szczególnie odkąd zostałem ministrem obrony. Sytuacja na świecie jest bardzo poważna. To nie tylko Ukraina, to także obszary Morza Czerwonego i Pacyfiku - powiedział szef MON. - Na każdy scenariusz trzeba być przygotowanym, dlatego dokonujemy audytu, wyciągamy wnioski, uzupełniamy braki np. w sprawie uzbrojenia. Duże zakupy są bardzo ważne, ale dla mnie nie mniej istotne jest indywidualne wyposażenie żołnierzy - podkreślił.
Kosiniak-Kamysz dodał, że podczas ostatniej wizyty w Brukseli, zadeklarował, że już w 2024, 2025 r. polskie jednostki będą w pełnej gotowości i w dyspozycji do utworzenia sił szybkiego reagowania Unii Europejskiej. "Polska odgrywa bardzo ważną rolę, jest to doceniane przez Komisję Europejską" - przekazał.