Przyczynkiem do zorganizowania protestu było podpisanie przez prezydenta Andrzeja Dudę ustawy o zmianie ustroju sądów powszechnych, zwanej ustawą dyscyplinującą lub kagańcową.
Vera Jourova wiceprzewodnicząca Komisji Europejskiej trafnie stwierdziła, że w Polsce trwa nalot dywanowy na sądy. Najnowsza fala tego nalotu to podpisana przez prezydenta ustawa kagańcowa, która ma zastraszyć sędziów - mówił w niedzielę prof. Fryderyk Zoll, wiceprzewodniczący KOD Małopolska.
Zdaniem Grzegorza Wiśniowskiego, z KOD, skutki ustawy mogą mieć poważne konsekwencje nie tylko natury wewnętrznej, ale i międzynarodowej.
Wiemy, czym nam grożą wyroki TSUE, wiemy, jakie kary nam grożą. Za ten chaos i bałagan w sądownictwie nie zapłaci rząd PiS tylko wszyscy Polacy - stwierdził.
Wiśniowski dodał, że realizacja zapisów "ustawy kagańcowej" może kosztować Polskę nawet 2 mln. euro dziennie.
Kilkaset krakowian i krakowianek zgromadzonych przed Wieżą Ratuszową przekonywało, że pod rządami Prawa i Sprawiedliwości wprowadzane są standardy rodem z PRL.
Niszczy się wolność, niszczy się sądownictwo. Sędziowie są nękani w sposób bestialski. Oni podważają praworządność, smuci mnie to, miałam nadzieję, że po 1989 zmiany będą trwałe i nigdy nie wrócimy do tego, co było, ale niestety tak się dzieje - mówili.
W niedzielnej manifestacji oprócz przedstawicieli Komitetu Obrony Demokracji udział wzięli między innymi politycy opozycji, samorządowcy, naukowcy i ludzie kultury.