Kraków. Były policjant zaatakowany przez obywateli Niemiec
Do opisywanego zdarzenia doszło w niedzielę, 3 sierpnia po godz. 19:00. Tego dnia były policjant Maciej Hońca wybrał się na spacer ze swoją córką. Idąc ul. Zwierzyniecką zauważył dwóch sprawców malujących elewację budynku Filharmonii Krakowskiej i słup trakcji tramwajowej. Widząc to podszedł do mężczyzn, którym zwrócił uwagę. Poinformował ich o tym, że zawiadomi policję. Zaniepokojeni mężczyźni zdenerwowali się, ale nie uciekali. Dopiero po kilku minutach doszło do awantury.
Po upływie około dwóch minut jeden z mężczyzn, którego opisywałem w zawiadomieniu o popełnieniu przestępstwa, uciekł w kierunku ulicy Franciszkańskiej, drugi pozostał na miejscu. Był pilnowany przez ze mnie, staliśmy, rozmawialiśmy i w pewnym momencie, po około około trzech, czterech minutach zauważyłem, jak ten sprawca, który uciekł, ponownie wraca na miejsce, ale biegnie w moim kierunku z zaciśniętytymi pięściami. Wiedziałem, że ta konfrontacja zakończy się konsekwencjami fizycznymi. Przekazałem szybko torebkę, odrzuciłem telefon komórkowy i czekałem na atak. Mężczyzna, który był ode mnie zdecydowanie cięższy odepchnął mnie i zadał mi dwa uderzenia w głowę. Zacząłem się bronić, oczywiście uderzając również. Ten drugi mężczyzna próbował mnie odciągać, uderzał po żebrach. W pewnym momencie, kiedy trzymałem jednego z nich, usłyszałem krzyk mojej córki. „Tato, on mnie goni, nie wiem o co chodzi!” – relacjonuje Maciej Hońca.

W momencie, kiedy córka dobiegła do byłego policjanta jeden z mężczyzn szarpał ją i chciał wyrwać jej torebkę.
Nie wiedziałem, co się dzieje. Oczywiście próbowałem atakować jednego i drugiego, ale niestety jeden z nich zaczął mnie przytrzymywać, odciągać. W tym czasie drugi uciekł w kierunku Jubilatu. Jednego z nich zatrzymałem. Całe szczęście z pomocą świadka tego zdarzenia. Nagrał je i był cały czas w kontakcie z numerem 112 – mówi były funkcjonariusz.
Na miejscu zjawił się patrol policji, który rozpoczął czynności wobec zatrzymanego. Mundurowi rozpoczęli też poszukiwania uciekiniera. W wyniku próby zatrzymania i konfrontacji fizycznej Maciej Hońca doznał obrażeń – zwichnięcia nadgarstka i zasinień w okolicach żeber. Mężczyzna udał się do szpitala, a sprawa trafiła do prokuratury, którą ta jednak umorzyła. Dwaj obywatele Niemiec zostali ukarani mandatami.
W toku tego zawiadomienia, którego złożyłem na komisariacie przy ul. Szerokiej, wnosiłem przede wszystkim o zwrot poniesionych przeze mnie uszkodzeń odzieży oraz zadośćuczynienia od sprawców. Od jednego z funkcjonariuszy otrzymałem informację o przebiegu prowadzonego postępowania. Dowiedziałem się, że Prokuratura Rejonowa Kraków – Śródmieście Zachód zaniechała prowadzenia śledztwa w tej sprawie, która zakończy się postępowaniem mandatowym – mówi Maciej Hońca.
O zdarzenie pytaliśmy policję, która finalnie zatrzymała 26 i 31-latka.
Na podstawie opinii biegłego okazało się, że rysunki nanoszone na elewację, czy też szkody, jakie wyniknęły z tego tytułu nie przekroczyły kwoty 800 zł, w związku z czym w tym przypadku mamy do czynienia z wykroczeniem. Z takiego też wykroczenia mężczyźni ci zostali ukarani mandatami karnymi w wysokości 300 zł – informuje kom. Piotr Szpiech z Komendy Miejskiej Policji w Krakowie.
To decyzja, z którą nie zgadza się poszkodowany.
Prokuratura powołując rzeczoznawcę stwierdziła, że ten napis można zmyć. Następnie rzeczoznawca wycenił tę szkodę na kwotę 800 zł. Kwota ta mieści się w widełkach czynu w sprawie o wykroczenie. Nie potrafię tego zrozumieć, ponieważ jest to budynek zabytkowy, służący mieszkańcom. Wiem od jednego z funkcjonariuszy, że prokuraturze po prostu nie chciało się w tej sprawie działać od samego początku. Stwierdzono, że tego typu czyny miały już miejsce w Krakowie. Nie rozumiem, dlaczego prokuratura analizuje to, co jest po zdarzeniu, a nie analizuje przebiegu samego czynu. Mamy tu uszkodzenie mienia, musiałem się bronić, byłem atakowany fizycznie. Zaatakowano też moją córkę – tłumaczy Maciej Hońca.
W jego ocenie decyzje tego typu zniechęcają przyszłych świadków do angażowania się choćby w obywatelskie zatrzymania.
Dzisiaj, będąc emerytem, mogę powiedzieć chyba stanowczo, że nie dziwię się, że w dużej części w naszym kraju obywatele nie chcą podejmować tego typu działań, bo boją się konsekwencji, także tych prawnych, bo nie wiadomo, jaką decyzję podejmie prokuratura – dodaje.
Do sprawy będziemy wracać. Czekamy na komentarz krakowskiej prokuratury.