Rafał Patyra otworzył się na temat swoich romansów
Rafał Patyra to znany dziennikarz, niegdyś przez lata związany z Telewizją Polską. Obecnie pracuje w Telewizji Republika, gdzie prowadzi program informacyjny "Express" oraz program śniadaniowy "Republika Wstajemy!". Rafał Patyra jest znany ze swoich konserwatywnych poglądów. Nie przeszkodziło mu to jednak w tym, aby stać się stać się przedmiotem afery obyczajowej. Dziennikarz wyznał, że kilkanaście lat temu zdradził swoją żonę. Co więcej, z kochanką ma córkę, jednak po długich rozważaniach zdecydował, że chce wrócić do żony. W rozmowie z tygodnikiem "Dobry Tydzień" przyznał, że zawierzył tę sprawę Bogu i to on wskazał mu drogę, którą powinien podążać. Z kolei w programie "PRZEmiana" dowiedzieliśmy się, że zdrad było znacznie więcej.
— Łatwo się złapać w tę pułapkę, bo naprawdę jest to duża pokusa. Piękny świat, choć mocno nieprawdziwy i ten romans, który został spuentowany dzieckiem niesakramentalnym, wcale nie był pierwszy. (...) Ja miałem kilka tych romansów, ale ten romans akurat był inny od wcześniejszych, dlatego że mi się wydawało, że spotkałem miłość swojego życia, która została mi gdzieś tam z góry zesłana — powiedział w rozmowie z "Dobrym Tygodniem".
Rafał Patyra musiał wybrać między żoną a kochanką. Decyzję pomógł mu podjąć Bóg
Dziennikarz przyznał, że myślał, iż w kochance, z którą ma dziecko, znalazł miłość życia. Trudno mu jednak było porzucić żoną, z którą ma dwie córki. Ostatecznie zdecydował jednak, że nie może porzucić rodziny, a żona zdecydowała się mu wybaczyć. W programie "PRZEmiana" Rafał Patyra powiedział, że jego zdaniem każde małżeństwo uświęcone przez Kościół katolicki jest do uratowania, wyłączając z tego historie, w których występuje przemoc.
— Poniosło mnie bardzo wyraźnie. Ja byłem przekonany, że moja przyszłość jest w tym drugim związku, tylko może za wrażliwy byłem, żeby tak po prostu odciąć żonę i dwie córki i odsunąć je na drugą stertę — wyznał w programie "PRZEmiana". — Dlatego, że postrzegamy małżeństwo jako związek trzech osób. Bo i Jezus tam jest, a nie tylko mąż i żona. (...) Warto o tym przypominać, że my jesteśmy zobowiązani trwać w przysiędze, jaką sobie dajemy i jemu [Bogu – przyp. red.], i to jest coś, co jest naprawdę ważne. Bo my z tej przysięgi będziemy rozliczani — dodał.