Agnieszka o chorobie dowiedziała się w grudniu 2018 roku. Chwilę później założyła zbiórkę na siepomaga.pl, która trwa już dwa lata. Jak pisze, ciągle brakuje środków na leczenie. Agnieszka ma synka i męża, a jej jedyną szansą na pozostanie z nimi to leczenie w niemieckiej Kolonii. - Kiedy leżę w szpitalu, właściwie nie widuję synka. Nie chcę, żeby odwiedzał mnie na onkologii. Ten oddział to nie miejsce dla 2-latka. Jest tu za dużo strachu i rozpaczy. Rak rozdzielił już naszą rodzinę, a teraz wyciąga ręce po więcej – po moje życie! - pisze w wiadomości do redakcji.
Mam szanse na zdrowie więc walczę
Nowotwór Agnieszki długo nie dawał o sobie znać. Aż do pewnej nocy w październiku ubiegłego roku. Dostała wtedy ataku padaczki. Kiedy mąż powiedział jej o wszystkim, od razu pojechali do szpitala.
- Z rezonansu wynikło, że mam „coś” na pniu mózgu. Konieczne były jednak dalsze badania. Wykonano biopsję. Po trzech tygodniach przyszedł wynik – glejak III stopnia na pniu mózgu. Nieoperacyjny! Mając 22 lata, otrzymałam wyrok śmierci…To był grudzień 2018 roku. Kiedy wszyscy dookoła przygotowywali się do Świąt, ja siedziałam w gabinecie lekarza i słuchałam o rokowaniach – wspomina Agnieszka.
Jak dodaje, wtedy myślała tylko o swojej rodzinie i wiedziała, że czeka ich długa rozłąka. - Wtedy też zaczęła się moja walka o życie. O to, bym dalej mogła być mamą dla Błażejka. Wraz z początkiem nowego roku rozpoczęłam radioterapię i chemioterapię. Przez półtora miesiąca nie wychodziłam ze szpitala. Z synkiem rozmawiałam tylko przez internet. Tylko tak mogłam go zobaczyć. Obecnie jestem w trakcie piątego cyklu chemioterapii Jest trochę łatwiej, bo przyjmuje ją w domu. Są obok mnie synek i mąż, a to daje mi jeszcze więcej sił do walki – pisze dziewczyna.
Agnieszka ma szansę na zdrowie. Założyła zbiórkę na siepomaga.pl, a także na Facebooka. Do obu linki poniżej:
Zbiórka: siepomaga.pl/agnieszka-gil
Facebook: https://www.facebook.com/groups/194551882150788