Slackline w Polsce. Impreza w Krynicy Zdrój przyciągnęła entuzjastów tej aktywności
W dniach 22-25 sierpnia w Krynicy Zdrój odbywało się wydarzenie, które przyciągnęło entuzjastów chodzenia po taśmie z całego kraju. W ramach organizowanej przez Stowarzyszenie Slackline Polska imprezy można było bowiem spróbować swoich sił w tej dyscyplinie, wziąć udział w zawodach i obejrzeć przygotowane pokazy freestyle highline. Gwoździem programu stało się jednak bicie rekordu. Pomiędzy Jaworzyną Krynicką a wieżą widokową na Słotwinach rozwieszono taśmę o długości 1,5 kilometra. Każdy chętny śmiałek mógł spróbować pokonać ten dystans. Trzeba jednak zaznaczyć, że ów spacer rozpoczynał się z 50 metrów ponad ziemią, a w najbardziej "ekstremalnym' punkcie ta odległość wynosiła aż 300 metrów. Warto też dodać, że slacklinerzy chodzą po taśmach boso, z uprzężą wspinaczkową, do której są przywiązani liną łączącą ich i taśmę. Czy komuś udało się przejść ponad kilometrową trasę w takich warunkach? Tak, rekord padł i to nie raz!
Rekord Polski w slackline pobity. Sześcioro śmiałków przeszło cały dystans
Poprzedni rekord Polski w slackline należał do Adama Kamińskiego i Grzegorza Hoffmana, którzy w lipcu w Czechach przeszli taśmę o długości 870 m. Podczas imprezy w Krynicy Zdrój obaj panowie przebili jednak samych siebie - najpierw w czwartek, 22 sierpnia wieczorem udało się pokonać 1,5 kilometra między wieżą widokową w Słowitnach a stokiem narciarskim Jaworzyny Krynickiej Adamowi Kamińskiemu. Nagranie z tego wydarzenia zostało opublikowane na Instagramie Stowarzyszenia Slackline Polska:
Drugim śmiałkiem, któremu udało się pokonać dotychczasowy rekord Polski był Jakub Morawski, który przeszedł taśmę w nocy z czwartku na piątek, natomiast w niedzielę cel osiągnął Grzegorz Hoffman. Ponadto dystans został pokonany przez trzech gości zagranicznych. Wszystkim osobom gratulujemy.
Udało nam się zamienić kilka słów z Adamem Kamińskim, który jest nie tylko rekordzistą, ale również organizatorem całego wydarzenia. Dowiedzieliśmy się, skąd wzięła się u niego taka pasja:
Do mojego rodzinnego miasta przyjechała grupka osób, która wracała z największego festiwalu slacklinowego na świecie, który jest organizowany w Lublinie. Akurat się zatrzymali nad jeziorem u mnie w rodzinnym mieście i powiesili taśmę nad wodą. I po prostu zobaczyłem, że można świetnie spędzać czas, świetnie się bawić i stwierdziłem, że też chce spróbować właśnie chodzić po czymś takim. Zawsze lubiłem jakieś niszowe pasje, zabawy, zajawki. I stwierdziłem, że spróbuję, czemu by nie. Zawsze to jest jednak fajne urozmaicenie spędzenia czasu wolnego. A się okazało, że tak się w to wkręciłem, że od dziesięciu lat każdy weekend praktycznie i cztery dni w tygodniu spędzam na taśmie.
Zapytaliśmy też o plany na przyszłość i bicie kolejnego rekordu:
Skoro się udało zrobić rekord Polski, to kto wie, czy nie pojawi się wizja bicia rekordu świata, który wynosi 2,7 kilometra. Musielibyśmy powiesić więc taśmę w okolicach trzech kilometrów. Byśmy na pewno potrzebowali sponsora na to, bo niestety to wszystko nas dużo kosztuje. Ten projekt jest realizowany przez nas samych. A dłuższy dystans wiążę się z dwukrotnie większymi kosztami i potrzebowalibyśmy wsparcia - odpowiedział Adam Kamiński.