Szczury w Krakowie to prawdziwa plaga. Próbują dostać się do klatek schodowych
Obecność szczurów w mieście to w dzisiejszych czasach nic nadzwyczajnego, choć nie jest to raczej miły i w pełni bezpieczny widok. Gryzonie te mogą być nosicielami wielu pasożytów i groźnych chorób, takich jak borelioza czy wścieklizna. Kraków, podobnie jak inne miasta w Polsce i na świecie również zmaga się z plagą szczurów. W ubiegłym roku radni interweniowali w sprawie gryzoni w lokalizacjach takich jak os. Handlowe, ul. Meiselsa, ul. Pielęgniarek, Siemaszki, Reja czy Zdrowej. Niedawno interpelację ws. tych zwierząt wystosowała radna Eliza Dydyńska-Czesak, która domaga się podjęcia natychmiastowych działań przy ul. Miechowity.
Jak czytamy, szczury zasiedliły gęste krzewy rosnące przy pobliskim przystanku.
Zwracam się z uprzejmą prośbą o przeprowadzenie natychmiastowych działań polegających na „przerzedzeniu” zbyt gęsto porośniętych krzewów zlokalizowanych przy ul. Macieja Miechowity (na wysokości budynku nr 10 oraz w sąsiedztwie tymczasowego przystanku „Miechowity”), uprzątnięciu zalegających pod nimi grubej warstwy liści i odpadów zielonych (nagromadzonych na przestrzeni kilku ostatnich lat), a następnie przeprowadzenia deratyzacji bezpośrednio w miejscu występowania dużej liczby szczurów – pisze radna.

Jak informują mieszkańcy, sprawa jest poważna. Populacja szczurów w tamtym miejscu znacząco wzrosła na przestrzeni ostatnich miesięcy. Przy ul. Miechowity ma nawet dochodzić do sytuacji, w której gryzonie próbują dostać się do klatek schodowych bloku nr 10.
Nie sposób dziwić się, że liczba szczurów rośnie skoro w przedmiotowych krzewach mają doskonałe warunki do rozmnażania się. Kolejnym argumentem potwierdzającym, że w przedmiotowym miejscu konieczne jest przeprowadzenie pilnych działań polegających na „przerzedzeniu” zbyt gęsto porośniętych krzewów jest fakt kompletnie zarośniętego hydrantu. Brak łatwego i szybkiego dostępu w sytuacji zagrożenia, może doprowadzić w tym miejscu do tragedii – zaznacza radna.
Opisywaliśmy podobną sprawę w sąsiedztwie Szpitala Miejskiego im. Gabriela Narutowicza. W przypadku deratyzacji ZZM podejmuje działania stałe w określonych miejscach, a także dodatkowe czynności wynikające ze zgłoszeń. Wszystko zależy od tego, kto jest zarządcą danego terenu.
Co do deratyzacji, sprawa wygląda następująco. Zarząd Zieleni Miejskiej ma stałe punkty, lokalizacje, a także okresy roku, w których prowadzimy takie działania. Jeżeli jest problem, to są również zlecenia dodatkowe. Jeżeli takowe mamy, to przeprowadzamy deratyzację, natomiast mówimy o deratyzacji na terenach zieleni. ZZM nie wykonuje tej czynności na terenie całego miasta. Jak wiemy, szczury ciągną do jedzenia, które znajduje się np. w wiatach śmietnikowych. Jak już ją opuszczą, wracają np. na tereny zielone. Jeżeli nie ma w tym zakresie współdziałania, to ciężko zmierzyć się z problemem. Deratyzacja jest także obowiązkiem zarządców budynków czy spółdzielni mieszkaniowych. Na terenach zielonych przeprowadzamy ją zgodnie z uchwałą – informowała wówczas Aleksandra Mikolaszek z krakowskiego ZZM.