Do opisywanego zdarzenia w Skawinie dochodziło kilkakrotnie. Chodzi dokładnie o dni: 6, 18, 18 listopada 2020 roku około godziny 17. Nad Skawiną wykonywane były loty szkoleniowe śmigłowcem wojskowym z Jednostki Wojskowej 4328 w Balicach. W stronę helikoptera za każdym razem kierowany był promień lasera. Pochodził on z prywatnych posesji. Piloci podkreślili, że w celu uniknięcia kontaktu oczu z laserem zmuszeni byli odwracać wzrok, a nawet zmieniać kierunek lotu śmigłowca.
Na początku lutego policja udała się w rejon, z którego mogły pochodzić wiązki lasera. Pod jednym z adresów u 38-latka, stróże prawa znaleźli zawinięty w bandaż ortopedyczny i schowany w szafce z ubrankami dla dzieci laser emitujący zielone światło. Mężczyzna nie przyznawał się do zarzucanych mu czynów. Śledczy zabezpieczyli i przekazali laser do badań w Wojskowej Akademii Technicznej w Warszawie. Okazało się, że moc tego urządzenia emituje na tyle niebezpieczne światło, że może spowodować trwałe uszkodzenie wzroku w przypadku trafienia nim w oko, a jego zasięg sięga nawet do 10 kilometrów.
W ubiegłym tygodniu, 17 marca br., policjanci przedstawili mu trzy zarzuty stworzenia zagrożenia dla bezpieczeństwa śmigłowca wojskowego i zdrowia pilotów, do czego w rezultacie się przyznał. 22 marca br. skierowano przeciwko podejrzanemu akt oskarżenia do sądu. Grozi mu wysoka kara grzywny albo pozbawienie wolności do roku.