Ma 85 lat i prawie codziennie można ją spotkać przed Kościołem Mariackim. Pani Maria żyje z dwóch rzeczy: skromnej emerytury i sprzedawania ręcznie wyszywanych przez siebie chust. Krakowska studentka Anna Murdzek dowiedziała się o staruszce na Rynku Głównym i postanowiła z nią porozmawiać. Jak mówi Anna, Pani Maria jest skromna i nieufna, ale o swoich chustach opowiada chętnie.
Chustki były białe i miały różne wyszywania: kwiaty, rośliny, wzory. Pani generalnie nie zaczepia nikogo, nie proponuje nikomu sprzedaży swoich chustek. Jedynie po paru minutach rozmowy i po zapytaniu zaczęła mi je sama pokazywać. Myślę, że to jest jedyny jej dochód - opowiada studentka.
Pani Maria przyznaje, że potrzebuje pieniędzy na życie dlatego przychodzi przed Kościół Mariacki sprzedawać swoje chusty. Są już osoby, które chcą jej pomóc. Zgłaszają się do lokalnych polityków.
Napisała do mnie jedna z mieszkanek Krakowa, która chce pozostać anonimowa i ta Pani chce przekazać za moim pośrednictwem 500 złotych na rzecz Pani Marii. Skontaktowałem się no i czekam teraz na odzew i możliwość przekazania tych pieniędzy - mówi miejski radny Łukasz Wantuch.
Zapytany, czy Rada Miasta Krakowa może udzielić w takiej sytuacji bardziej kompleksowej pomocy odsyła do Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej. Ten jednak ma problem bo wprawdzie skontaktował się z Panią Marią, ale pracownikom MOPS mówi, ze ma na imię Zofia. Nie chce podać nazwiska ani miejsca zamieszkania. MOPS ma w systemie Panie, które odpowiadają rysopisowi Pani Marii/Zofii, ale nie zgadzają się wtenczas inne informacje. MOPS przyznaje, że póki Pani sama nie zechce ich pomocy, to nie są w stanie nic więcej zrobić.
Kobieta odmawia ofertom podarowania jej jedzenia czy picia. Jedyne czego potrzebuje, jak mówi, to odrobina rozmowy i może jakiś skromny datek.