W Krakowie brakuje wolnych miejsc dla dzieci chorujących na COVID-19. W Szpitalu imienia Stefana Żeromskiego łóżek jeszcze nie zabrakło tylko dlatego, bo tyle samo dzieci jest wypisywanych, ile przywożonych. Codziennie jest to od 10 do 15 przyjęć. Łóżek na oddziale zakaźnym pediatrii jest zaledwie 30. Taka sytuacja trwa od tygodnia.
To jest trudny tryb i w każdej chwili boję się, że może dojść do załamania tego systemu. Pewne nadzieje wiążemy z tym, że w momencie jak został wprowadzony kolejny lockdown, zamknięte zostały żłobki i przedszkola, no to będzie tych zakażeń mniej - mówi ordynatorka oddziału Lidia Stopyra.
Władze wojewódzkie twierdzą, że nie jest tak źle, bo łóżek rezerwowych nie brakuje w innych placówkach.
W Szpitalu Jana Pawła będzie tych łóżek 11, w Tarnowie 13 i w Oświęcimiu 6. Jeżeli będzie taka sytuacja, że przejściowo miejsc będzie brakowało w Krakowie oczywiście dzieci zostaną skierowane do innych placówek - mówi Wojewoda Łukasz Kmita.
Doktor Stopyra przyznaje, że z medycznego punktu widzenia decyzja, by zamknąć przedszkola i żłobki zapadła trochę za późno, a szczyt zachorowań w tej fali pandemii jest dopiero przed nami.
Szpital Żeromskiego przyjmuje w sumie około 60 dzieci z koronawirusem tygodniowo. Jak podkreślają lekarze, mali pacjenci przechodzą zakażenie ciężej niż podczas jesiennej fali. Do częstych objawów należą zajęte płuca, wymagają tlenoterapii. To co nie ulega zmianie, to fakt, że szczególnie narażone są dzieci z chorobami przewlekłymi.