Ferie zimowe 2024 na Podhalu. Górale liczą "dutki"
Zimową stolicą Polski jest bezsprzecznie Zakopane, a ferie zimowe kojarzą się większości z wypoczynkiem w górach i uprawianiem z zimowych sportów. To wysoki sezon dla górali: hotelarzy, restauratorów, a także właścicieli i pracowników szkół narciarskich i snowboardowych. Podczas gdy między innymi warszawiacy zakończyli już odpoczynek, od 22 stycznia do 4 lutego z ferii korzystają województwa podlaskie, warmińsko-mazurskie. Od 29 stycznia do 11 lutego za to lubelskie, łódzkie, podkarpackie, pomorskie i śląskie, a jako ostatnie wypoczną od 12 do 25 lutego województwa kujawsko-pomorskie, lubuskie, małopolskie, świętokrzyskie, wielkopolskie. Górale liczą "dutki" i podsumowują, czy póki można uznać tegoroczne ferie za udane.
- Można powiedzieć, że w tym roku "Warszawa" przeszła bez echa. Pierwszy turnus zawsze jest tym najsłabszym, choć biorąc pod uwagę, to, że przyjeżdżają goście teoretycznie z najbardziej zasobnym portfelem, to jak na Warszawę, to był bardzo słaby sezon. Jeśli mielibyśmy porównywać miejscowości podhalańskie, to oczywiście największe obłożenia ma Białka i Bukowina, ale tam też widać spadki. Zakopane zdecydowanie słabiej - mówi w rozmowie z nami Emilia Glista, która pomaga hotelom i pensjonatom z pozyskiwaniu klientów.
- Było naprawdę bardzo przeciętnie, mimo tego, że uwielbiamy tych klientów, a oni też nas kochają i lubią przyjeżdżać pod Tatry, to tym razem tak to się ułożyło kalendarzowo, że były to pierwsze województwa, a dosłownie przed chwilą mieliśmy wiele klientów z mazowieckiego na Święta Bożego Narodzenia i Sylwestra. Trudno się pojawić na feriach w tym samym miejscu tydzień później. Liczymy na Śląsk - mówi nam Agata Wojtowicz z Tatrzańskiej Izby Gospodarczej.
- Najazdu w tym roku nie było, jedyny ruch był w okresie skoków, ale to byli kibice. Jeśli natomiast chodzi o ferie "warszawskie", to uważam, że było dużo, dużo słabiej niż w latach ubiegłych - mówi właściciel jednego z pensjonatów pod Giewontem.