Zakopane konie morskie oko

i

Autor: Wikimedia: Autorstwa Rj1979 - Praca własna Zakopane

WIADOMOŚCI Z REGIONU

"Cierpienie, którego nie widać". 433 konie z Morskiego Oka straciło życie w rzeźni. Fundacja wypuściła raport

2023-09-25 11:48

Fundacja Międzynarodowy Ruch Na Rzecz Zwierząt Viva! przygotowała report o stanie koni, które wożą turystów na trasie do Morskiego Oka. Eksperci alarmują, że zwierzęta są nieprawidłowo użytkowane, a kiedy nie nadają się dłużej do pracy, trafiają do rzeźni. W ten sposób w ciągu ostatnich 10 lat miało zginąć aż 433 konie.

Fundacja Międzynarodowy Ruch Na Rzecz Zwierząt Viva! wydała raport w stanie koni nad Morskim Okiem

Raport "Cierpienie, którego nie widać", to raport stworzony przez fundację Międzynarodowy Ruch Na Rzecz Zwierząt Viva!, ujawnił szokujące informacje na temat koni pracujących na trasie do Morskiego Oka. Eskperci od dawna alarmują, że zwierzęta ciągną wozy za ciężkie o tonę, co negatywnie wpływa na ich stan i powoduje duże zmiany w ich organizmach. Te, które nie mogą już dłużej pracować, często kończą swój żywot w rzeźni. Fundacja dotarła do danych za latach 2012-2022, z których wynika, że z 712 koni wycofanych z tej trasy, aż 433 z nich trafiło do rzeźni.

— Konie były zabijane na mięso średnio w wieku 11 lat. Wciąż były młode, czy też w sile wieku. Te zwierzęta żyją 30 lat, a w schronisku w Korabiewicach mamy klacz, która osiągnęła zacny wiek 37 lat. Dobrze użytkowane, chociaż ja bardzo nie lubię tego słowa, mogą długo pracować. Nawet 20 lat i cieszyć się dobrym zdrowiem i życiem. Na trasie do Morskiego Oka konie nie są mądrze i rozsądnie użytkowane. Pracują ponad siłę. Czas pracy zwierząt, które zostały wycofane z tej trasy, wynosi średnio 36 miesięcy. Trzy sezony. Bardzo krótko — powiedziała OKO.press Anna Plaszczyk, autorka raportu, która w Vivie od lat zajmuje się sprawą podhalańskich koni.

Tatrzański Park Narodowy odpiera zarzuty ws. nadmiernej eksploatacji koni nad Morskim Okiem

Z raportem fundacji Viva nie zgadzają się fiakrzy i przedstawiciele Tatrzańskiego Parku Narodowego. Ich zdaniem przedstawiciele organizacji przekłamują dane na temat stanu zdrowia koni pracujących nad Morskim Okiem, zaś aż 20 proc. z nich pracuje od ponad 10 lat. Eksperci zwracają jednak uwagę, że te dane dotyczą zwierząt, które obecnie tam pracują. Biorąc pod uwagę dane z całej dekady, tylko trzy proc. koni utrzymało się na tej trasie tak długo. Dodatkowym problemem jest naginanie zasad przez fiakrów, którzy szybko nauczyli się obchodzić przepisy, związane z wysyłaniem koni niezdatnych do pracy do rzeźni. W takim przypadku sprzedają je pośrednikowi, który w teorii przejmuje je do dalszego użytkowania, a faktycznie trafiają one pod nóż.

QUIZ wiedzy o Zakopanem. Jak dobrze znasz polską stolicę gór?

Pytanie 1 z 10
Jak nazywa się słynna skocznia narciarska w Zakopanem?
Wielka Krokiew

— Tatrzański Park Narodowy podpiera się w swojej argumentacji uśrednionymi danami. Twierdzi, że 1/5 koni, które teraz jeżdżą na trasie do Morskiego Oka, pracują tam od co najmniej 10 lat. Tylko że porównuje te dane do 291 koni, które obecnie są tam wykorzystywane. A jeśli by wziąć wszystkie konie, które jeździły na trasie przez ostatnie 10 lat, wyjdzie nam, że tylko niecałe 3 proc. wytrzymało aż dekadę. Gdyby ta praca była tak lekka, jak twierdzi Tatrzański Park Narodowy, to prawdopodobnie 60 proc. koni — a nie 3 proc. — wytrzymałoby ją przez 10 lat. Średnio po 36 miesiącach są wycofywane, a na ich miejsce trafiają nowe zwierzęta. Spirala cierpienia się kręci — dodała Plaszczyk w rozmowie z OKO.press.

Czy jest szansa na poprawę jakości życia koni znad Morskiego Oka?

Przedstawicielka fundacji Viva nie rozumie, dlaczego Tatrzański Park Narodowy nie działa na rzecz poprawy jakości życia koni znad Morskiego Oka. Eskpertka przyznanej, że dane opublikowane w raporcie nie są im obce. Anna Plaszczyk z fundacji Viva ze smutkiem podsumowuje, że musiałoby dojść do zmian na szczeblach decyzyjnych TPN, aby cierpienie koni zostało dostrzeżone i powstrzymane.

— Musiałby się zmienić dyrektor parku na takiego, który miałby więcej empatii i odwagi cywilnej. Musiałby mieć świadomość, że ustawa o ochronie zwierząt chroni przed bólem i cierpieniem wszystkie gatunki: niezależnie od tego, czy są zagrożone wyginięciem, czy nie. Niezależnie od tego, czy to zwierzę towarzyszące, gospodarskie, czy dzikie. Problem w tym, że TPN wartościuje życie zwierząt i te dzikie traktuje lepiej niż te, które tradycyjnie towarzyszą człowiekowi — podsumowuje gorzko Plaszczyk.

Nowa atrakcja turystyczna powstanie w Małopolsce. Będzie wielkim hitem:

Tu zginął syn Sylwii Peretti. Na bulwarze w Krakowie nie ma już śladu