Przypomnijmy, w przyszłym roku wydatki miasta po raz pierwszy w historii krakowskiego samorządu przekroczą kwotę 7 mld zł, z czego 1,7 miliarda trafi na inwestycje. Rekordowy ma być również deficyt, który otrze się o kwotę zbliżoną do 750 mln zł. Miasto chce spłacać dług emitując obligacje samorządowe.
Musieliśmy dać jasny, czytelny i oczywisty sygnał, że kłopoty związane z pandemią, nie mogą dotknąć mieszkańców i temu podporządkowany jest ten budżet. Budżet musi ukazać, że miasto nie ugnie się przed pandemią i będzie realizowało zadania ważne dla mieszkańców - zapowiada wiceprezydent Andrzej Kulig.
Jego zdaniem miasto chcąc utrzymać stopę życiową mieszkańców musi realizować inwestycje, które wymagają powiększenia deficytu budżetowego.
To sytuacja zero-jedynkowa. Rezygnacja z zadań, które dziś mamy „na tapecie” to cofnięcie Krakowa o kilka lub kilkanaście lat, bo taka sytuacja, jak możliwość realizowania tych zadań się nie powtórzy. W tych zadaniach jest ponad 200 mln zł bezzwrotnych środków europejskich - stwierdza.
Łukasz Gibała, lider klubu Kraków dla Mieszkańców na projekcie budżetu nie zostawia suchej nitki.
Moim zdaniem ten budżet to strategia szaleńsza. Każdy rozsądny człowiek, który jest w kryzysie finansowym to oszczędza, zaciska pasa. Tu jest strategia odwrotna. Jacek Majchrowski proponuje rekordowe wydatki i rekordowe zadłużenie, które spłacać będą przyszłe pokolenia i przyszłe władze miasta - zżyma się.
Dużo bardziej wyważone były głosy radnych pozostałych klubów. Michał Drewnicki Z Prawa i Sprawiedliwości przyznaje, że znaczny deficyt nie jest niczym niepokojącym.
Zdajemy sobie sprawę z pandemii koronawirusa i z dużych potrzeb, więc zaciąganie kredytów czy druk obligacji może być uzasadnione - mówi.
Dodaje, że jego klub ma pewne obawy dotyczące realizacji inwestycji.
Mimo zaplanowania dużych środków, spora część zadań w poprzednich latach nie była realizowana. NP. w 2018 roku środki inwestycyjne zostały wykorzystane tylko w 45 proc. Obawiamy się, że mimo dobrych zapisów na papierze, nie doczekamy się inwestycji - zaznacza.
Michał Starobrat z Koalicji Obywatelskiej przyznaje, że budżet, choć nie idealny jest dobrą odpowiedzią na kryzysowe czasu.
Jednym z narzędzi walki ze skutkami gospodarczymi pandemii jest zwiększanie wydatków na inwestycje. Nie stać nas, by pogłębiać kryzys i zabierać małym i średnim firmom zlecenia wynikające z tego, że miasto się rozwija i inwestuje. Mimo, iż jestem liberałem i uważam, że budżet powinien być zbilansowany, to w tak trudnej sytuacji ten budżet jest odpowiedzialny i nie ma innego wyjścia. Ten deficyt musi być duży - stwierdza.
Dodaje, że emisja obligacji jest słusznym rozwiązaniem biorąc pod uwagę dobre ratingi Krakowa.
Najlepszą sytuacją dla samorządu jest sytuacja, w której inwestorzy chcą kupować nasze długi. Pamiętam, jak kilka lat temu, pomimo małej stopy zwrotu miejskie obligacje rozchodziły się jak świeże bułeczki. Wszyscy wiedzą, o tym, że miasto Kraków stać na taki dług i na jego spłatę - wyjaśnia.
Władze Krakowa podkreślają, że mają plan awaryjny w razie nieprzewidzianego w projekcie budżetu spadku dochodów.
Możemy ograniczyć te inwestycje, które nie zostaną uruchomione na początku roku. Będziemy je wdrażali wraz rozwojem wydarzeń. Jeśli okaże się, że sytuacja jest dużo gorsza, to stopniowo będziemy rezygnowali z pewnych zadań - zastrzega wiceprezydent Andrzej Kulig.
Wciąż nie wiadomo, czy budżet zostanie uchwalony w grudniu tego roku, czy być może na początku 2021 roku. Takiej ewentualności nie wykluczają władze miasta.
