61-latka ze Szkocji ma alergię na święta
Niezwykłą historię 61-letniej Anne Murray opisał brytyjski portal The Independent. Kobieta z wykształcenia jest inżynierką, na co dzień mieszka samotnie w Szkocji. Ostatnio zrobiło się o niej głośno ze względu na jej niezwykłą przypadłość, którą potocznie nazywa alergią na święta. Jeszcze kiedy była niemowlęciem zdiagnozowano u niej ostrą astmę, która jest nie do opanowania nawet przez leki oraz potężną alergię na cytrusy, oraz cynamon. Murray na łamach portalu przyznała, że w okresie przedświątecznym zwykła wyprawa na zakupy może ją zwyczajnie zabić.
Kobieta zdała sobie sprawę ze swojej niezwykłej przypadłości, kiedy miała 11 lat. Wówczas jej mama, mając zaledwie 34 lata, zasłabła i zmarła na atak astmy. Siedem lat później jej przyjaciółka z dzieciństwa również zmarła na atak astmy. Te tragiczne wydarzenia sprawiły, że kobieta zaczęła żyć pełnią życia. Zwiedziła cały świat i skoczyła na bungee. Niestety jest pewien czas w roku, który jest dla niej śmiertelnie niebezpieczny.
Wyjście dla sklepu może ją zabić
Anne Murray przyznała, że najtrudniejszy czas w roku to dla niej okres okołoświąteczny. Opowiedziała historię, która przytrafiła się jej w 2016 roku. Zwykła wyprawa do sklepu ogrodniczego sprawiła, że otarła się o śmierć. Kobieta przyznaje, że w środku wyczuła zapach szyszek, nasączonych w cytrusach. Jeszcze w środku zaczęła mieć problemy z oddychaniem. Szybko stamtąd wyszła, używając od razu inhalatora, jednak niewiele jej to pomogło. Po latach wspomina, że szybko poczuła, "jakby ktoś siedział na mojej klatce piersiowej". Skutki tej wyprawy odczuwała jeszcze przez kilka dni, borykając się z kaszlem, jednak objawy nie ustąpiły, a cała historia miała swój finał w szpitalu.
61-latka robi zakupy świąteczne kilka miesięcy wcześniej
Problemy zdrowotne sprawiają, że Anne Murray musi robić przedświąteczne zakupy kilka miesięcy wcześniej, zanim sklepy i centra handlowe wypełnią się zapachem, naturalnie kojarzonym z Bożym Narodzeniem. W tym okresie nie może także umawiać się ze znajomymi w restauracjach lub musi prosić o wybranie takiej, o której wie, że jest dla niej bezpieczna. Jej przypadło to także poważne wyzwanie w codziennym życiu. 61-latka przyznała, że przed podróżą samolotem musi zawczasu zadzwonić do przewoźnika i poprosić, aby inni pasażerowie nie jedli na pokładzie cytrusów.
— Jeśli przyjaciele chcą gdzieś wyjść w okolicach Bożego Narodzenia, muszę ich poprosić, aby udali się w takie miejsce, o których wiem, że jest bezpieczne. Nie mogę jeść ani przebywać w pobliżu rzeczy, które pachną Bożym Narodzeniem, ani jeść niczego świątecznego, na przykład pasztetów z mielonym mięsem i ciasta. Sam zapach ciasta mógłby mnie zabić. Tak wiele rzeczy ma te świąteczne przyprawy, normalnie nawet o nich nie myślimy — powiedziała Anne Murray portalowi Independent.